Rozmawialiśmy swego czasu o lokalach miejskich jako planie B żeby spejs mógł się rozwinąć. Poza kosztem remontu, w budżecie musiałaby się wtedy znaleźć rezerwa na przywrócenie stanu pierwotnego naszej siedziby, tak żeby z powrotem nadawała się ona jako przestrzeń handlowa. Spróbujmy się hipotetycznie postawić w sytuacji naszego landlorda. Co właściwie musiałoby być zrobione i ile by to kosztowało?
IMHO, lokal wygląda lepiej niż w momencie wynajęcia. Więc jeżeli lanlord będzie chciał od nas kasę to zdecydowanie będzie próbował nas naciągnąć. Chcę też przypomnieć, że @bell0x07 z kolegą wpakowali kupę czasu i energii w ogarnięcie instalacji elektrycznej, co zdecydowanie można uznać za doinwestowanie w lokal.
Ja się zgadzam z @nuke. A poza tym można po prostu zapytać właściciela, w jakim stanie chce, byśmy ten lokal mu pozostawili. Nie trzeba mu mówić, że rozważamy wyprowadzkę – można wspomnieć, że po prostu ta informacja potrzebna jest nam do budżetu, i dlatego o to pytamy.
Instalacja elektryczna to i tak nic w porównaniu z wysiłkiem (i kosztem), jaki został poświęcony np. na poprawienie podłogi czy pomalowanie ścian.
Wpakowaliśmy sporo czasu i zasobów w ten lokal. Wygląda on lepiej niż jak się wprowadzaliśmy. I tak jak ktoś będzie go wynajmował po nas to też zrobi remont pewnie.
A mogę poprosić o przypomnienie, jaki był ten stan pierwotny?
Eeee… inny kolor ścian, przymierzalnia (którą, chyba, właściciel zgodził się wywalić), gorsza podłoga i gorszy stan instalacji elektrycznej? Popuszczająca spłuczka w kiblu i niedziałająca połowa oświetlenia (choć tutaj ostatnio znów coś się popsuło)?
Wydaje mi się, że ten lokal na sklep nadaje się nie gorzej, niż pierwotnie – co najwyżej wypadało będzie pozaklejać ewentualne dziury po gwoździach (i po rzutniku) i maznąć farbą (albo i nie, jak do ich zaklejenia weźmie się białą gładź gipsową).
OK, dzięki, chyba tej informacji szukałem. Brzmi jak max 50zł, dobrze zgaduję?
No pewnie coś koło tego, zresztą możliwe, że potrzebne materiały posiadamy (typu farba).